W 1963 r. na 1. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu wykonała utwory, które przeszły do historii polskiej muzyki. Utwory, za które też otrzymała historyczną, pierwszą nagrodę festiwalu. Rzuciła na kolana Paryż, występowała na największych scenach świata, ale wybrała szarą PRL-owską rzeczywistości. Bo najbardziej w życiu kochała śpiewać dla ludzi, a ludzie w Polsce kochali jej śpiew.
Ewa Demarczyk – „Czarny anioł” z piwnicy PRL-u
Słynny przed laty dziennikarz muzyczny i konferansjer Lucjan Kydryński określił ją mianem „czarnego anioła polskiej piosenki” i ta etykieta przylgnęła już do niej na zawsze. Podobnie jak przekonanie, że Ewa Demarczyk to gwiazda „piosenki poetyckiej”. Nie, to nieprawda. Ona była po prostu gwiazdą. Muzyki, piosenki, estrady, nieważnej jakiej sceny, jakiego gatunku muzycznego i w jaki zakątku świata.
To prawda, ogromną popularność i uwielbienie publiczności, początkowo dość hermetycznej, krakowskiej, z czasem całej Polski i świata, zdobywała w legendarnej „Piwnicy pod Baranami” u boku Piotra Skrzyneckiego.
Na pierwszym festiwalu w Opolu w 1963 r. zaśpiewała „Karuzelę z madonnami” do słów Mirona Białoszewskiego, „Czarne anioły” (sł. Wiesław Dymny) i „Taki pejzaż” (sł. Andrzej Szmidt). Stojąc na scenie nieruchomo, w czarnej kreacji, przyciągała wzrok, hipnotyzowała głosem. Zdobyła nagrodę, sławę i miłość milionów Polaków.
Piosenkarka z PRL-owskiej Polski rzuciła Paryż i świat na kolana
Po Opolu Ewa Demarczyk, nazywana polską Edith Piaf, porównywana do Juliette Greco, ruszyła na podbój Paryża. W 1964 r. zaśpiewała w słynnej paryskiej Olimpii, do której zaprosił ją sam właściciel obiektu, Bruno Coquatrix.
Rzuciła Paryż na kolana, wszędzie tam było o niej głośno, zamówiono kolejne recitale, z dnia na dzień piosenkarka z egzotycznej wówczas dla Zachodu Polski trafiła na okładki renomowanych francuskich magazynów.
Dodajmy, że śpiewała tam po polsku. Podobnie jak i w salach koncertowych na całym świecie, m.in. w Austrii, Niemczech, Szwecji, Wielkiej Brytanii, USA (m.in. w legendarnej Carnegie Hall i Chicago Theatre), na Kubie, w Brazylii.
Ewa Demarczyk pozostała wierna sobie
Podobno namawiano ją do zmiany repertuaru, wyglądu, gwiazdorskiego wizerunku. Chciano z niej zrobić estradową gwiazdeczkę zachodniego formatu.
Demarczyk nie chciała się zmienić. Chciała na zawsze pozostać sobą. Czuła się artystką, stworzoną do rzeczy ambitnych, nie celebrytką, bezwolną masą w rękach menadżerów.
Pod koniec lat 70. Demarczyk zaczęła jednak powoli usuwać się w cień. Poświęciła się prowadzeniu autorskiego Teatru Muzyki i Poezji, by z czasem zupełnie odgrodzić się od świata. Do tego stopnia, że praktycznie nikt nie wiedział, gdzie „czarny anioł polskiej piosenki” mieszka, co robi, jak i czy w ogóle żyje.
Ewa Demarczyk zmarła 14 sierpnia 2020 r. w wieku 79 lat. Spoczęła w alei zasłużonych na cmentarzu Rakowickim w swoim ukochanym Krakowie.
Czytaj też:
Największe wpadki gwiazd na Festiwalu w Opolu. Jedna śpiewała... do góry nogamiCzytaj też:
Nie wyszło im to na dobre. Opolskie gwiazdy jednego przeboju